niedziela, 3 czerwca 2012

Życie z odsetek cz.1.

Czyż nie było by pięknie żyć z co miesiąc wypłacanych odsetek z banku?
Spędzać więcej czasu z rodziną. Wypoczywać, żyć bezstresowo, szczęśliwie.
Każdego dnia swojemu pracodawcy oddajemy 30% czasu z własnego życia. Pracownik musi wypracować własną pensję aby móc pracować czyli w pracy musi być jak najbardziej efektywny. Dlaczego nie jesteśmy tak efektywni aby zabezpieczyć właśnie samych siebie. Ktoś pewnie użyje jednego magicznego stwierdzenia "Polskie zarobki" - odsyłam zatem do poprzednich wpisów.

Wracając do tematu. Ile potrzeba pieniędzy aby żyć, lub polepszyć chociaż sobie standard życia dzięki odsetkom z banku? Dzięki moim obliczeniom wynika że każde 7000zł ulokowane na dobrej lokacie daje ok 1zł dziennie. Mało? Pewnie że mało. Jednak z drugiej strony jest to złotówka wypłacana na upartego nawet do końca życia.

O inflacji porozmawiamy później. Teraz jedziemy dalej. Przykładowo posiadamy 100tyś.zł. ulokowane na 6,5% brutto / 5,27% netto ( większe kwoty można lokować na lepszych warunkach ) daje nam po roku oszczędzania czyli tak naprawdę nic nie robienia kwotę 5270zł dzielimy to na 12 miesięcy i wychodzi 439zł na miesiąc lub 14,40zł dziennie a to już dla osób wyjątkowo leniwych daje komfort nie pracowania ok 1 tygodnia w  miesiącu lub podjęcia pracy na 3/4 etatu. Do uzbierania jednak takiej lub większej kwoty powinna być jednak stosowana zasada procentu składanego. Przyśpieszy to nieco drogę do naszego celu.

Jednak aby czerpać sensowniejsze korzyści z naszych lokat powinniśmy dysponować kwotą od 250tyś.zł. (ok 1100zł miesięcznie) i więcej. Kwoty wydają sie astronomiczne ale po to powstał ten blog aby dążyć do wolności finansowej.

A teraz łyżka dziegciu w miodzie. Na nasze oszczędności czychają 2 niebezpieczeństwa jakimi są podatki i inflacja. Podatek od zysków kapitałowych w wysokości 19% naliczanego od 1gr uwzględniłem już w powyższych obliczeniach. Banki starają się wlaczyć o klienta próbując obejść przepisy prawa. Tak było do kwietnia oferując dzienna kapitalizację odsetek omijających płacenie podaku. Tak jest i teraz gdy po uszczelnieniu przepisów banki oferują polisolokaty czyli ubezpieczenia na życie omijające ów podatek. Jednak o polisolokatach następnym razem.

Drugie niebezpieczeństwo to inflacja. Inflacja czyli stopniowy wzrost cen produktów. Czyli wartość naszych oszczędności trzymanych w skarpecie spada w ciągu roku o ok 4%. Sporo. Mając 10000zł trzymane w szafie to za 10 lat te pieniądze będą warte tyle co dziś 6000zł. Pamiętam 2001r minimalna pensja w Polsce netto wynosiła 580zł. Dzisiaj wynosi ok 1100zł na rękę i można powiedzieć że kupić za to można tyle samo co te 11 lat temu. Taki jest właśnie efekt inflacji.

Najprostrzą ochroną przed inflacją są właśnie lokaty bankowe. Czyli jak? Oszczędzamy na lokatach czy chronimy przed inflacją???

No właśnie o to jest pytanie. Spore dyskusje na ten temat toczą się na forach z przewagą na stwierdzenie które kiedyś przeczytałem że na lokatach jeszcze nikt nic nie zarobił. (podatki + inflacja)

Na pierwszy rzut oka wydaje się że gość rzuca prawdą prosto w oczy. Jednak pozwoliłem sobie na kilka przemyśleń. Różne są cele ludzi. Jedni chcą zostać rentierami, inni zbierają pieniądze na konkretny cel materialny. Uważam że inflacja jest pojęciem za bardzo ogólnym.

Weźmy na przykład Kowalskiego który postanowił zakupić sobie zestaw TV Full HD, kino domowe, playstation 3 i cały sprzęt z tym związany. Kowalski jest maniakiem elektroniki i ptzyjmijmy że takie ma marzenie. Kowalski dysponuję na ten cel kwotą 10000zł. Mógłby ulec pokusie i już dziś kupić sprzęt w sklepie na całą kwotę. Gdyby jednak Kowalski wykazał się odrobiną cierpliwości i ulokował tą kwotę w bezpieczną lokatę lub polisolokatę (teraz BGŻ 5,27% netto) na rok czasu. Po roku Kowalski miałby 10527zł. Udałby się z tą kwotą do sklepu, a wszyscy wiemy jak szybko sprzęt RTV tanieje, to na ten sam zestaw uważam wydałby ok 2000zł mniej.  Kowalski dzięki cierpliwości czyli tak naprawdę nic nie robieniu posiada wymarzony sprzęt i 2527zł gotówki w kieszeni i kto mu teraz powie że inflacja zjada jego pieniądze???

W zależności od celu finansowego jaki się ma uważam że możliwe jest zwycięstwo z inflacją. Czy to w prostym powyższym przykładzie pasywnego zakupu, czy poprzez zakup aktywów.
Ostatnio czytałem wpis na forum finansowym studenta który całkiem wiarygodnie napisał że możliwe że dostanie ok 5000000zł ( tak 5 milionów zł) jednak procesy sądowe z tym związane przyprawiają go o zawrót głowy. Pytanie jego było następujące: Jak ma zainwestować pieniądze, gdzyż jest w temacie obrotu kasą laikiem. Przyznacie że trochę dziwne pytać się o rady na taką kwotę na forum. Forumowicze odpisywali o doradcach finansoych , giełdzie, obligacjach. jednym słowem standard standard inwestycyjny.
Natomiast jeden internauta napisał krótko:
""Człowieku, z takim kapitałem jesteś ustawiony Ty i Twoje przyszłe dzieci do końca życia. Z 5 milionów masz ok 20000zł ODSETEK MIESIĘCZNIE. Z tych 20tyś wypłacasz sobie na życie 10-12 tys miesięcznie, a drugie 10 zostawiasz na koncie na walkę z inflacją. Zaoszczędzona "dycha" z miesiąca na miesiąc  chroni kapitał i jeszcze pracuje na siebie jako procent składany.
Oczywiście taką kwotę należy rozbić na co najmniej kilka bezpiecznych źródeł. Jednak docelowo będą one generować tą samą kwotę. Żyć za 10000zł można pięknie i chronić kapitał w bezpiecznych lokatach również.

Oczywiście lokaty bankowe to dopiero początek drogi i kapitał trzeba budowąc na innych instrumentach. Zdaje sobie z tego sprawę.

Takie jest mój punkt widzenia. Jaki jest Wasz? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.