No i stało się.
Od grudnia zasiliłem szeregi bezrobotnych. Do tej pory o kryzyse myślałem że jest grubo przereklamowany do póki nie odczułem tego na własnej skórze obserwując sytuację w fimie.
Jako że sytuaca pogarszała się z miesiąca na miesiąc, a zbliżał się koniec mojego kontraktu, domyśliłem się że prościej jest nie przedłużać umowy o pracę (którą notabene trzeba by było już wystawić "na stałe") niż zwolnić kogoś kto ma umowe na czas nie określony co wiązałoby się z wypłatą odprawy pracownikowi w zależności od jego stażu pracy. Tak więc drogą eliminacji zostałem wybrany jako mniejsze zło. Takie życie. Jako że miałem przyjemność pracować na zachodzie europy, w domu byłem już na długo przed świętami.
I szczerze? Wcale nie jestem z tego powodu załamany, nie towarzyszą mi stresy związane z chwilowym brakiem dochodów. Wszystko to dzięki portfelowi bezpieczeństwa który tworzyłem i o którym pisałem. Dzięki oszczędnościom, nie uleganiom pokusom. Pozwoliem sobie nawet na skromny remont w mieszkaniu który był już konieczny i na który w końcu znalazłem czas. Jest to bardzo miłe uczucie gdy wiesz że nie masz finansowej pętli na szyji dzięki własnej pracy, oszczędnościom i systematycznemu oszczędzaniu. Właśnie dlatego chciałem zarazić Was bakcylem oszczdzania i nie wydawania zbyt dużo aby w sytuacjach nieprzewidywalnych nic nas nie zaskoczyło. Wypracowany również dochód pasywny pozwala na spokojniejsze przejście przez ten okres.
W końcu znalazłem czas na odwiedzenie starych znajomych, spędzanie więcej czasu z rodziną a w styczniu-lutym na spokojnie podejmę się kolejnych zajęć zawodowych które już mam na oku.
Wydaje mi się że temat tego posta jest wystarczającym powodem aby zastanowić się nad rozpoczęciem oszczędzania. Jeśli tego jeszcze nie zacząłeś (a warto) odsyłam do poprzednich wpisów.