Jest takie powiedzenie:
"Jeżeli zabrać bogatemu milion złotych i dać te pieniądze biednemu, jest tylko kwetią czasu gdy ten milion znów wróci do bogatego"
Powyższe zdanie ma w sobie wielką siłę gdyż uważam że jest w tym dużo racji. Bogactwo to bardziej stan umysłu niż portfela. Stan umysłu, stan wiedzy, inteligencji finansowej dzięki której dopiero wiemy jak zamieniać wiedzę w dochód. Dlatego bardzo ważne jest aby się edukować. Czytać regularnie książki finansowe, blogi, fora ekonomiczne. Być w miarę na bieżąco z wydarzeniami na świecie. Można zapisać się na kursy, szkolenia.
Ktoś pewnie powie: No to jak? Mam oszczędzać czy się edukować? Przecież edukacja kosztuje, jest droga.
Jak to ktoś mądrze kiedys powiedział:
"Jeżeli uważasz że edukacja jest droga, powinieneś wiedzieć jaka droga jest głupota"
Po pewnym czasie (przynajmniej tak było w moim przypadku) zaczniesz dostrzegać pewne możliwości, okazje do zarobienia pierwszych "paru groszy" dochodu pasywnego. Okazje które nagle się pojawjają i uświadamiasz sobie że wcześniej przechodziłeś obok i nie widziałeś tego co teraz. Nie interesowała cię np: pewna rzecz nimo że była wyjątkowo tania. Po ptrostu jej nie potrzebowałeś. Teraz widzisz inne możliwości.
Dzieje się tak ponieważ nasz mózg posiada coś, co nazywa się filtrami percepcyjnymi.
Najlepszym przykładem aby zobrazować działanie filtrów percepcyjnych jest przytoczenie popularnego przykładu ( internet, szkolenia ) który wygląda mniej więcej tak:
Rozejrzyj się po pokoju i spróbuj dostrzec jak najwięcej rzeczy o kolorze np.zielonym.
Następnie znajdź jak najwięcej rzeczy koloru czerwonego.
Na koniec po tym wszystkim zamknij oczy i powiedz co było niebieskie.
Prawdopodobnie trudno będzie Ci odpowiedzieć na to pytanie mimo iż rozglądałeś się po pokoju wcześniej dwa razy. Dzieje sie tak dlatego iż tak naprawde do naszego mózgu dociera bardzo nie duża (wbrew pozorom) część informacji ze świata zewnętrznego. Z życia codziennego takie przykłady można mnożyć. Nabywcy auta nagle zaczynają częściej dostrzegać na drodze te same modele samochodów którymi jeżdżą.
Ciąża. Ważne wydarzenie w życiu rodziny. Gdy żona jest w ciąży nagle nie wiadomo skąd dostrzegamy wszędzie ciężarne kobiety. itd, itd.
Tak samo w świecie biznesu. Nie edukując się w dziedzinie finansów będziemy nastawieni na jeden cel i nasze filtry percepcyjne blokowały będą nam inne możliwości zarabiania, Nie będziemy ich poprostu dostrzegać. Jeżeli szukamy pracy za 10zł/godz i taki bedzie nasz cel nigdy nie dostrzegamy sytuacji zarobienia 100zł/ godz. Jeżeli ubiegamy się o pracę, filtry przepuszczają to jako nasz cel jednak blokują już myśl aby zrobić coś by np. zając miejsce po drugiej stronie biurka w pracy.
Filtry percepcyjne mają bardzo duży wpływ na nasze życie. Pomyśl o tym.
sobota, 1 października 2011
środa, 28 września 2011
Zasada "Najpierw płać sobie"
Jak wygląda Wasz dzień wypłaty? Czy też tak jak większość ludzi najpierw płacicie zobowiązania takie jak rachunki, opłaty, spłaty kart kredytowych, raty, następnie żywość, paliwo, na końcu zazwyczaj przyjemności. Jednym słowem koszty życia. Ludzie często zakładają że jak coś zostanie z pensji to odłożą. Problem w tym że rzadko zostaje.
Gdy opłacimy zobowiązania, mobilizacja do dalszego działania często spada, nie mówiąc już o dodatkowym okładaniu pieniędzy. Ja stosuję prostą i bardzo skuteczną zasadę którą dawno temu przeczytałem, a która z miesiąca na miesiąc motywuje mnie do odkładania określonej kwoty. Zasada która nazywa się"najpierw płać sobie"
O co chodzi? Krótko. Ustal sobie pewną kwote którą mógłbyś realnie z pensji odłożyć, ale jakimś cudem do tej pory Ci się nie udawało. W dniu wypłaty pierwsze co robisz to przelewasz z pensji ustaloną wcześniej kwote na swój osobny rachunek oszczędnościowy. Odkładasz w ten sposób pieniądze. Tak zgadza sie, Najpierw płacisz sobie. Jeśli nie jest to dla Ciebie łatwe zleć bankowi zlecenie stałe wewnętrzne co miesięczne a bank sam danego dnia miesiąca (pensja) zrobi przelew. Nie musisz nawet o tym myśleć. Kwota musi być sesnowna tak aby reszta wypłaty wystarczyła na miesięczne przeżycie. Może to byc 10%, 20% 40% pensji w zależności od zarobków i kosztów życia. Sami to wiecie najlepiej.
Wiadomo po zapłaceniu najpierw sobie będzie trudniej przeżyć ale po pierwsze: wynagrodziliśmy sobie trud całomesięcznej pracy. Po drugie gdy dysponujemy mniejszymi środkami na życie nasz mózg zaczyna pracować szukając wyjścia. Jest to świetna technika motywująca do działania. Mamy umysł otwarty na sposoby zarobienia dodatkowej gotówki czy to nadgodziny w pracy, sprzedaż zbędnych rzeczy na allegro, praca dorywcza, (szukanie oszczędności w wydatkach to też zarabianie jak to ktoś kiedyś powiedział) . Oczywiście płacąc najpierw sobie nie chodzi mi o to aby nie płacić zobowiązań, podatków itd.
Generalnie oszczędzać MOŻEMY a rachunki płacić MUSIMY. Wynagrodźmy najpierw swoją pracę a wiedząc że rachunki trzeba załacic i żyć a może pensji braknąć umysł zaczyna być nastawiony na działanie, przetrwanie. O wiele więcej możemy bo musimy. Sam stosuję tą zasadę już długo i chętniej biorę nadgodziny w pracy, często pracuję w soboty bo chcę, bo wiem że sam siebie wynagradzam w pierwszej kolejności.
To wszystko może się wydawać troche drastyczne, ale może podam przykład nałogowego palacza. Wszyscy wiemy ile palenie kosztuje. Są to nie rzadko setki złotych miesięcznie. Jeśli pali się nałogowo to pieniądze muszą się znależć na papierosy i przeżyć też sie udaje z miesiąca na miesiąc. A teraz pytanie.
Ilu znacie ludzi którzy po udanym rzuceniu palenia tą samą co miesięczną kwotę którą puścili z dymem systematycznie odkłdają???
Ja nie znam nikogo, a znam co najmniej kilku ludzi którzy zerwali z tym nałogiem. A gdzie są zaoszczędzone pieniądze? Rozpływają się tu i ówdzie każdego dnia. Tutaj znowu powracamy do przykładu że jednak MOŻEMY gdy MUSIMY.
Zapamiętaj.
NAJPIERW PŁAĆ SOBIE
Gdy opłacimy zobowiązania, mobilizacja do dalszego działania często spada, nie mówiąc już o dodatkowym okładaniu pieniędzy. Ja stosuję prostą i bardzo skuteczną zasadę którą dawno temu przeczytałem, a która z miesiąca na miesiąc motywuje mnie do odkładania określonej kwoty. Zasada która nazywa się"najpierw płać sobie"
O co chodzi? Krótko. Ustal sobie pewną kwote którą mógłbyś realnie z pensji odłożyć, ale jakimś cudem do tej pory Ci się nie udawało. W dniu wypłaty pierwsze co robisz to przelewasz z pensji ustaloną wcześniej kwote na swój osobny rachunek oszczędnościowy. Odkładasz w ten sposób pieniądze. Tak zgadza sie, Najpierw płacisz sobie. Jeśli nie jest to dla Ciebie łatwe zleć bankowi zlecenie stałe wewnętrzne co miesięczne a bank sam danego dnia miesiąca (pensja) zrobi przelew. Nie musisz nawet o tym myśleć. Kwota musi być sesnowna tak aby reszta wypłaty wystarczyła na miesięczne przeżycie. Może to byc 10%, 20% 40% pensji w zależności od zarobków i kosztów życia. Sami to wiecie najlepiej.
Wiadomo po zapłaceniu najpierw sobie będzie trudniej przeżyć ale po pierwsze: wynagrodziliśmy sobie trud całomesięcznej pracy. Po drugie gdy dysponujemy mniejszymi środkami na życie nasz mózg zaczyna pracować szukając wyjścia. Jest to świetna technika motywująca do działania. Mamy umysł otwarty na sposoby zarobienia dodatkowej gotówki czy to nadgodziny w pracy, sprzedaż zbędnych rzeczy na allegro, praca dorywcza, (szukanie oszczędności w wydatkach to też zarabianie jak to ktoś kiedyś powiedział) . Oczywiście płacąc najpierw sobie nie chodzi mi o to aby nie płacić zobowiązań, podatków itd.
Generalnie oszczędzać MOŻEMY a rachunki płacić MUSIMY. Wynagrodźmy najpierw swoją pracę a wiedząc że rachunki trzeba załacic i żyć a może pensji braknąć umysł zaczyna być nastawiony na działanie, przetrwanie. O wiele więcej możemy bo musimy. Sam stosuję tą zasadę już długo i chętniej biorę nadgodziny w pracy, często pracuję w soboty bo chcę, bo wiem że sam siebie wynagradzam w pierwszej kolejności.
To wszystko może się wydawać troche drastyczne, ale może podam przykład nałogowego palacza. Wszyscy wiemy ile palenie kosztuje. Są to nie rzadko setki złotych miesięcznie. Jeśli pali się nałogowo to pieniądze muszą się znależć na papierosy i przeżyć też sie udaje z miesiąca na miesiąc. A teraz pytanie.
Ilu znacie ludzi którzy po udanym rzuceniu palenia tą samą co miesięczną kwotę którą puścili z dymem systematycznie odkłdają???
Ja nie znam nikogo, a znam co najmniej kilku ludzi którzy zerwali z tym nałogiem. A gdzie są zaoszczędzone pieniądze? Rozpływają się tu i ówdzie każdego dnia. Tutaj znowu powracamy do przykładu że jednak MOŻEMY gdy MUSIMY.
Zapamiętaj.
NAJPIERW PŁAĆ SOBIE
poniedziałek, 26 września 2011
Zaczynamy oszczędzać cz.1.
Zaczynamy oszczędzanie. cz.1.
Ja akurat nie muszę zaczynać bo robię to już od dłuższego czasu i najważniejsze SYSTEMATYCZNIE.
Możemy oszczędzać na dowolny cel. Nie ważne jaki. Ja osobiście preferuje oszczędzanie w celu inwestowania, pomnażania kapitału jednak cel może być kompletnie inny. Nowy samochód, komputer, remont cokolwiek. Ważne żeby zacząć.
Nie masz wrażenia że co miesiąc setki złotych przelatują Ci między palcami i nawet nie wiesz gdzie je wydałeś? Ciężko zarobione pieniądze rozchodzą się tak łatwo. Zaczynając oszczędzanie musimy skupić się na każdym wydatku. Codziennie będziemy podejmować takie decyzje. Nie chodzi oto aby być chytrym ale aby myśleć i nie przepłacać jeśli nie potrzeba.
Zapisuj wszystkie wydatki. Wszystkie. Rób zestawienia tygodniowe. Analizuj zapisy a zobaczysz w których momentach często niepotrzebnie znikały twoje pieniądze. Oszczędzanie oczywiście zależy od wysokości zarobków. Bardziej ważne jednak od deklarowanej kwoty jest wspomniana systematyczność. Postaraj się jednak zaplanować swój budrzet domowy tak aby zaoszczędzić chcociaż 10% każdej pensji. Utwórz konto mocno-oszczędzające gdzie będziesz lokował oszczędności. Ważne aby posiadać właśnie osobny rachunek bankowy na nadwyżki. Pozwoli Ci to na większą kontrolę i przejżystość Twoich oszczędności.
Musisz stawić czoła codziennym pokusom czychającym na promocjach w marketach.
Wykazać się odpowiedzialnością i konsekwencją w dążeniu do celu. Oszczędzający często dzielą swoją pensję na kategorie takie jak: Opłaty stałe, fundusz awaryjny, przyjemności, wydatki, oszczędności. itd. Do każdej z kolumn rozkładają część procentową pensji którą uważają za słuszną.
Z drugiej jednak strony tak samo jak ciągłe bezmyślne wydawanie pieniędzy do niczego dobrego nie prowadzi tak samo przesadne oszczędzanie wszystkiego może się obrócić przeciwko Tobie. Odmawianie sobie wszystkiego aby zaoszczędzić może budować wewnętrzny głód aż w pewnym momencie niezaspokojone przez dłuższy czas przyjemności dają o sobie znać i człowiek wydaje wszystko na raz pod wpływem impulsu i psyhicznego głodu. Dlatego ważna jest równowaga i warto jakąś część pensji przeznaczać również na przyjemności czy hobby, jednocześnie pamiętając iż naszym priorytetem jest oszczędzanie.
Obniżanie wydatków też jest oszczędzaniem. Zastanów się czy nie wystarczyłby Ci mniejszy abonament w komórce, spłać wszystkie długi, nie kupuj na raty, zastanów się jakie koszty możesz obniżyć.
Stosowanie się między innymi do tych zasad pozwoli Ci zaoszczędzić gotówkę. Duża grupa oszczędzanjących tworzy tzw "fundusz awaryjny". Postaraj się zaoszczędzić dwu-trzy krotność swojej pensji. Niech na koncie procentują właśnie jako fundusz awaryjny czyli pieniądze na tzw "czarną godzinę". Sama świadomość posiadania takiego funduszu daje nam niesamowity komfort psyhiczny. Każdego dnia mamy lepsze samopoczucie wiedząc że posiadamy zabezpieczenie z zaoszczędzonych środków. Odstresowujemy się przynajmniej w kwestii finansowej. Osobiście wolę właśnie takie uczucie komfortu niż chwilowej radości z zakupionej za te pieniądze np plazmy 3D na ściane która z każdym miesiącem traci na wartości. Nie mam nic przeciw takim "zabawkom". Wolę je jednak kupować w momonecie gdy wiem że mnie na nie realnie stać.
A to dopiero początek możliwości jakie daję zaoszczędzona gotówka ale o tym nastętnym razem.
Można oczywiście nie przejmować się powyższymi przykładami i żyć "po swojemu" i oczywiście nic mi do tego. Każdy jest Panem własnego życia i wszystko zależy od nas. Czy nie warto jednak zacząć myśleć o zabezpieczeniu swojej przyszłości czy swoich dzieci?
Jackson Brown junior (pisarz) powiedział kiedyś:
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"
Komentarz jest zbędny.
A Ty jakie masz pomysły ma oszczędzanie???
Pozdrawiam.
Ja akurat nie muszę zaczynać bo robię to już od dłuższego czasu i najważniejsze SYSTEMATYCZNIE.
Możemy oszczędzać na dowolny cel. Nie ważne jaki. Ja osobiście preferuje oszczędzanie w celu inwestowania, pomnażania kapitału jednak cel może być kompletnie inny. Nowy samochód, komputer, remont cokolwiek. Ważne żeby zacząć.
Nie masz wrażenia że co miesiąc setki złotych przelatują Ci między palcami i nawet nie wiesz gdzie je wydałeś? Ciężko zarobione pieniądze rozchodzą się tak łatwo. Zaczynając oszczędzanie musimy skupić się na każdym wydatku. Codziennie będziemy podejmować takie decyzje. Nie chodzi oto aby być chytrym ale aby myśleć i nie przepłacać jeśli nie potrzeba.
Zapisuj wszystkie wydatki. Wszystkie. Rób zestawienia tygodniowe. Analizuj zapisy a zobaczysz w których momentach często niepotrzebnie znikały twoje pieniądze. Oszczędzanie oczywiście zależy od wysokości zarobków. Bardziej ważne jednak od deklarowanej kwoty jest wspomniana systematyczność. Postaraj się jednak zaplanować swój budrzet domowy tak aby zaoszczędzić chcociaż 10% każdej pensji. Utwórz konto mocno-oszczędzające gdzie będziesz lokował oszczędności. Ważne aby posiadać właśnie osobny rachunek bankowy na nadwyżki. Pozwoli Ci to na większą kontrolę i przejżystość Twoich oszczędności.
Musisz stawić czoła codziennym pokusom czychającym na promocjach w marketach.
Wykazać się odpowiedzialnością i konsekwencją w dążeniu do celu. Oszczędzający często dzielą swoją pensję na kategorie takie jak: Opłaty stałe, fundusz awaryjny, przyjemności, wydatki, oszczędności. itd. Do każdej z kolumn rozkładają część procentową pensji którą uważają za słuszną.
Z drugiej jednak strony tak samo jak ciągłe bezmyślne wydawanie pieniędzy do niczego dobrego nie prowadzi tak samo przesadne oszczędzanie wszystkiego może się obrócić przeciwko Tobie. Odmawianie sobie wszystkiego aby zaoszczędzić może budować wewnętrzny głód aż w pewnym momencie niezaspokojone przez dłuższy czas przyjemności dają o sobie znać i człowiek wydaje wszystko na raz pod wpływem impulsu i psyhicznego głodu. Dlatego ważna jest równowaga i warto jakąś część pensji przeznaczać również na przyjemności czy hobby, jednocześnie pamiętając iż naszym priorytetem jest oszczędzanie.
Obniżanie wydatków też jest oszczędzaniem. Zastanów się czy nie wystarczyłby Ci mniejszy abonament w komórce, spłać wszystkie długi, nie kupuj na raty, zastanów się jakie koszty możesz obniżyć.
Stosowanie się między innymi do tych zasad pozwoli Ci zaoszczędzić gotówkę. Duża grupa oszczędzanjących tworzy tzw "fundusz awaryjny". Postaraj się zaoszczędzić dwu-trzy krotność swojej pensji. Niech na koncie procentują właśnie jako fundusz awaryjny czyli pieniądze na tzw "czarną godzinę". Sama świadomość posiadania takiego funduszu daje nam niesamowity komfort psyhiczny. Każdego dnia mamy lepsze samopoczucie wiedząc że posiadamy zabezpieczenie z zaoszczędzonych środków. Odstresowujemy się przynajmniej w kwestii finansowej. Osobiście wolę właśnie takie uczucie komfortu niż chwilowej radości z zakupionej za te pieniądze np plazmy 3D na ściane która z każdym miesiącem traci na wartości. Nie mam nic przeciw takim "zabawkom". Wolę je jednak kupować w momonecie gdy wiem że mnie na nie realnie stać.
A to dopiero początek możliwości jakie daję zaoszczędzona gotówka ale o tym nastętnym razem.
Można oczywiście nie przejmować się powyższymi przykładami i żyć "po swojemu" i oczywiście nic mi do tego. Każdy jest Panem własnego życia i wszystko zależy od nas. Czy nie warto jednak zacząć myśleć o zabezpieczeniu swojej przyszłości czy swoich dzieci?
Jackson Brown junior (pisarz) powiedział kiedyś:
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"
Komentarz jest zbędny.
A Ty jakie masz pomysły ma oszczędzanie???
Pozdrawiam.
niedziela, 25 września 2011
Nowotwór portfela
To niesamowite jak wielu otaczających nas ludzi nie rozumie podstaw finansów domowych. Nie chce siebie stawiać ponad wszystkimi jako tego jedynego rozumnego. Nie oto chodzi. Obserując jednak osoby narzekające na sytuacje finansową zadziwia mnie fakt że nie chcą lub nie dopuszczają w ogóle świadomości wyciągnięcia wniosków i podjęcia jakiejkolwiek zmiany aby wyjść z zaistniałej sytuacji. Jedyne wyjście? "musze zarabiać więcej" "szef za mało mi płaci"
Problemy finansowe generują niewyobrażalny stres ( kto tego nie przeżył :) Ludzmi zaczyna kierować wszechobecny strach towarzyszący każdego dnia od momentu dzwonka porannego budzika do pracy.
Towarzyszący stres często powoduje frustrację, łatwiej o wyprowadzenie z równowagi, sprzeczki, awantury obarczanie się winą. Naprawde zadziwiające i niesamowite jest dla mnie to że najcześciej ludzie samoczynnie doprowadzają się do takich sytuacji obarczając winą innych a nie siebie. (szef mało płaci, podatki są za wysokie, bogaci to złodzieje itd.). To trochę tak jak bym widział alkoholika , który wlewa w siebie następną szklankę wódki jednocześnie nie widząc swojego problemu, lub osobę bardzo otyłą która przez lata obrzera się hamburgerami nie zdając sobie sprawy do czego to może doprowadzić. Nie chce nikogo obrażać tymi porównaniami. Chdzi mi o porównanie do sytuacji, a nie do tych osób żeby było jasne. Dlatego dochodzę do wniosku że nieustanne nawyki finansowe zwiazane z (czesto zbednym) wydawaniem pieniędzy można nazwać nałogiem. Skoro można uzależnić się od gier komputerowych kupujac non stop nowe gry spedzajac godziny przed ekranem monitora tak samo mozna popaść w nałóg wydawania korzystając z niekończoncych się promocji, kart kredytowych ( nie rzadko co najmniej kilku ) pożyczek, wydając nie rzadko więcej niż się zarabia.
Częstym powodem doprowadzenia się do takiego stanu jest brak jakiejkolwiek edukacji finansowej której poprostu nigdzie nie nabywamy. Szkoły uczą nas jak zostać dobrymi pracownikami, a w świat wchodzimy jako analfabeci finansowi. Konsumujemy, kupujemy na kredyty, pożyczki. Napędzamy gospodarke, płacimy podatki, generujemy przez to wieksze wpływy do rządowej kasy. Podobają nam się coraz to nowsze "zabawki" i od nowa zaciagamy kredyty. My się zadłużamy, gospodarka się kręci. Jako analfabeci finansowi idealnie pasujemy do systemu jako konsument. Ludzie wydają czesto więcej niż zarabiają. Zadziwiające jest dla mnie to że ludzie często wolą wydawać pieniądze na przyjemności żyjąc z dnia na dzień z uczuciem coraz częsciej wspomnianego strachu finansowego niż spróbować coś z tym zrobić.
Każdy ma prawo żyć jak chce. Nie było by w tym nić dziwnego gdyby nie fakt że ludzie ci w pewnym momencie zadłużeni i zdesperowani szukają pomocy. Czy naprawdę trzeba sięgnąć (finansowego) dna jak w wyżej wymienionym przykładzie alkocholik aby dostrzec swoje dotychczasowe błedy? To się właśnie nazywa "nowotwór portfela".
Problemy finansowe generują niewyobrażalny stres ( kto tego nie przeżył :) Ludzmi zaczyna kierować wszechobecny strach towarzyszący każdego dnia od momentu dzwonka porannego budzika do pracy.
Towarzyszący stres często powoduje frustrację, łatwiej o wyprowadzenie z równowagi, sprzeczki, awantury obarczanie się winą. Naprawde zadziwiające i niesamowite jest dla mnie to że najcześciej ludzie samoczynnie doprowadzają się do takich sytuacji obarczając winą innych a nie siebie. (szef mało płaci, podatki są za wysokie, bogaci to złodzieje itd.). To trochę tak jak bym widział alkoholika , który wlewa w siebie następną szklankę wódki jednocześnie nie widząc swojego problemu, lub osobę bardzo otyłą która przez lata obrzera się hamburgerami nie zdając sobie sprawy do czego to może doprowadzić. Nie chce nikogo obrażać tymi porównaniami. Chdzi mi o porównanie do sytuacji, a nie do tych osób żeby było jasne. Dlatego dochodzę do wniosku że nieustanne nawyki finansowe zwiazane z (czesto zbednym) wydawaniem pieniędzy można nazwać nałogiem. Skoro można uzależnić się od gier komputerowych kupujac non stop nowe gry spedzajac godziny przed ekranem monitora tak samo mozna popaść w nałóg wydawania korzystając z niekończoncych się promocji, kart kredytowych ( nie rzadko co najmniej kilku ) pożyczek, wydając nie rzadko więcej niż się zarabia.
Częstym powodem doprowadzenia się do takiego stanu jest brak jakiejkolwiek edukacji finansowej której poprostu nigdzie nie nabywamy. Szkoły uczą nas jak zostać dobrymi pracownikami, a w świat wchodzimy jako analfabeci finansowi. Konsumujemy, kupujemy na kredyty, pożyczki. Napędzamy gospodarke, płacimy podatki, generujemy przez to wieksze wpływy do rządowej kasy. Podobają nam się coraz to nowsze "zabawki" i od nowa zaciagamy kredyty. My się zadłużamy, gospodarka się kręci. Jako analfabeci finansowi idealnie pasujemy do systemu jako konsument. Ludzie wydają czesto więcej niż zarabiają. Zadziwiające jest dla mnie to że ludzie często wolą wydawać pieniądze na przyjemności żyjąc z dnia na dzień z uczuciem coraz częsciej wspomnianego strachu finansowego niż spróbować coś z tym zrobić.
Każdy ma prawo żyć jak chce. Nie było by w tym nić dziwnego gdyby nie fakt że ludzie ci w pewnym momencie zadłużeni i zdesperowani szukają pomocy. Czy naprawdę trzeba sięgnąć (finansowego) dna jak w wyżej wymienionym przykładzie alkocholik aby dostrzec swoje dotychczasowe błedy? To się właśnie nazywa "nowotwór portfela".
niedziela, 18 września 2011
Oszczędzanie
W Polsce oszczędzanie nie jest popularne. Osoba która oszczędza pieniądze mylnie uważana jest jako chytra, materialista, "duszi grosz". Tymczasem oszczędzający chrakteryzują się wytrwałością, odpowiedzialnością, dążeniem do celu, systematycznością.
Pomijając tematy zarobkowe w naszym kraju oszczędzający muszą stawiać czoła wielu pokusom dnia codziennego. Piękne kuszące reklamy, co raz to nowszy i tańszy sprzęt w sklepach rtv/agd, piękne auta, atrakcyjne wycieczki last minute, raty 0% , promocyjne pożyczki.
Rozmawiając czasem z ludzmi o oszczędzaniu czesto spotykam się z niezrozumieniem, niechęcią w podjęciu zmian na lepsze. Jednocześnie ludzie Ci żyjący w klasie średniej narzekają nie rzadko na sytuacje finansową.
Z jednej strony rozumiem i szanuje opinię tych osób. Sam byłem kiedyś w takiej sytuacji. Wiecznie mało, wiecznie nie starczało. Nie przyjmowałem do świadomości możliwości oszczędzania, Przecież nie było z czego. Nie wyobrażałem sobie odmawiania dotychczasowych czesto co miesięcznych finasowych przyjemności. Człowiek nie zarabia żle a wydatków coraz więcej. Żyłem z przyzwyczajenia od pierwszego do pierwszego, a co zostawało zawsze się gdzieś rozchodziło. Uważałem że tylko wieksze zarobki mogą zmienić moją sytuację.
Nic bardziej mylnego!
Pamiętacie swoją pierwszą pensję? Człowiek myślał że jest bogaczem. Po pewnym czasie wydaje się to mało. Wydaje nam się że gdybyśmy zarabiali np 50% wiecej sytuacja nasza była by stabilniejsza, starczało by na wszystko i tak przez lata wraz ze wzrostem zarobków, awansowaniem itd. Po latach gdy częto zarabiamy wiecej ciągle jest mało. Rozumiem inflacja, ale taka sytuacja zauważyłem nie ma końca do momentu w którym człowiek się nie opanuje. Najlepszym przykładem jest tutaj bokser Mike Tyson który w swojej karierze zarobił blisko 300mln dolarów. Można by uznać że jest bogaczem. Problem w tym że wydał 320mln. :)
Gdy się zarabia więcej wyobraźnia zaczyna pracować. Ludzi zaczynają interesować droższe samochody, wakacje których się tak długo odmawiało, remont mieszkania/domu, nowa plazma na ściane mimo że dotychczasowy telewizor jest dobry. Można też na większą skalę jak wspomniany "żelazny Mike" który żył w luksusie kupując między innymi sportowe samochody jako prezenty dla znajomych. Po ogłoszeniu bankructwa dorabia gdzie popadnie aby przeżyć miedzy iinymi graniem w reklamach za "marne grosze".
Wracając jednak na ziemię do sytuacji przeciętnego Kowalskiego to pewnego dnia zdałem sobie sprawę że coś jest nie tak. Dlaczego mimo nie najgorszych zarobków jest ciągle źle. Co jest nie tak? Wtedy doszedłem do wniosku że biorę udział w "wyścigu szczurów".
Powiedziałem "dość". Zacząłem edykację finansową. Książki, internet. Nie wyobrażam sobie teraz dnia bez TV Biznes. Zmienił się całkowicie mój światopogląd. Zacząłem oszczędzanie, a oszczędzanie to tylko jedna z możliwości aby zabezpieczyć swoje życie i rodziny i jest to dopiero początek wielkiej drogi na której końcu jest wolność finansowa, ale o tym już następnym razem.
Nazywam się Jarek. Jest to pierwszy post na moim pierwszym w życiu blogu finansowym. Jeśli jeszcze nie rozumiesz o czym pisze :) a chciałbyś zmienić swoję życie finansowe, tym bardziej zapraszam Cie drogi internauto do czytania mojego bloga.
Ps. Bardzo dziękuję za ewentualne komentarze. Będą one dla mnie motywacją do kolejnych wpisów.
Pomijając tematy zarobkowe w naszym kraju oszczędzający muszą stawiać czoła wielu pokusom dnia codziennego. Piękne kuszące reklamy, co raz to nowszy i tańszy sprzęt w sklepach rtv/agd, piękne auta, atrakcyjne wycieczki last minute, raty 0% , promocyjne pożyczki.
Rozmawiając czasem z ludzmi o oszczędzaniu czesto spotykam się z niezrozumieniem, niechęcią w podjęciu zmian na lepsze. Jednocześnie ludzie Ci żyjący w klasie średniej narzekają nie rzadko na sytuacje finansową.
Z jednej strony rozumiem i szanuje opinię tych osób. Sam byłem kiedyś w takiej sytuacji. Wiecznie mało, wiecznie nie starczało. Nie przyjmowałem do świadomości możliwości oszczędzania, Przecież nie było z czego. Nie wyobrażałem sobie odmawiania dotychczasowych czesto co miesięcznych finasowych przyjemności. Człowiek nie zarabia żle a wydatków coraz więcej. Żyłem z przyzwyczajenia od pierwszego do pierwszego, a co zostawało zawsze się gdzieś rozchodziło. Uważałem że tylko wieksze zarobki mogą zmienić moją sytuację.
Nic bardziej mylnego!
Pamiętacie swoją pierwszą pensję? Człowiek myślał że jest bogaczem. Po pewnym czasie wydaje się to mało. Wydaje nam się że gdybyśmy zarabiali np 50% wiecej sytuacja nasza była by stabilniejsza, starczało by na wszystko i tak przez lata wraz ze wzrostem zarobków, awansowaniem itd. Po latach gdy częto zarabiamy wiecej ciągle jest mało. Rozumiem inflacja, ale taka sytuacja zauważyłem nie ma końca do momentu w którym człowiek się nie opanuje. Najlepszym przykładem jest tutaj bokser Mike Tyson który w swojej karierze zarobił blisko 300mln dolarów. Można by uznać że jest bogaczem. Problem w tym że wydał 320mln. :)
Gdy się zarabia więcej wyobraźnia zaczyna pracować. Ludzi zaczynają interesować droższe samochody, wakacje których się tak długo odmawiało, remont mieszkania/domu, nowa plazma na ściane mimo że dotychczasowy telewizor jest dobry. Można też na większą skalę jak wspomniany "żelazny Mike" który żył w luksusie kupując między innymi sportowe samochody jako prezenty dla znajomych. Po ogłoszeniu bankructwa dorabia gdzie popadnie aby przeżyć miedzy iinymi graniem w reklamach za "marne grosze".
Wracając jednak na ziemię do sytuacji przeciętnego Kowalskiego to pewnego dnia zdałem sobie sprawę że coś jest nie tak. Dlaczego mimo nie najgorszych zarobków jest ciągle źle. Co jest nie tak? Wtedy doszedłem do wniosku że biorę udział w "wyścigu szczurów".
Powiedziałem "dość". Zacząłem edykację finansową. Książki, internet. Nie wyobrażam sobie teraz dnia bez TV Biznes. Zmienił się całkowicie mój światopogląd. Zacząłem oszczędzanie, a oszczędzanie to tylko jedna z możliwości aby zabezpieczyć swoje życie i rodziny i jest to dopiero początek wielkiej drogi na której końcu jest wolność finansowa, ale o tym już następnym razem.
Nazywam się Jarek. Jest to pierwszy post na moim pierwszym w życiu blogu finansowym. Jeśli jeszcze nie rozumiesz o czym pisze :) a chciałbyś zmienić swoję życie finansowe, tym bardziej zapraszam Cie drogi internauto do czytania mojego bloga.
Ps. Bardzo dziękuję za ewentualne komentarze. Będą one dla mnie motywacją do kolejnych wpisów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)